Stacja meteorologiczna i inne urządzenia w sadzie jabłoniowym

    Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

    Parch jabłoni to jedna z lepiej „rozpracowanych” chorób, jednak wciąż w niemiły sposób zaskakująca właścicieli sadów jabłoniowych. Tak też było w sezonie 2010, który w wielu rejonach Polski okazał się ekstremalnie trudny w ochronie przed tą chorobą. Mimo to, niektórzy sadownicy radzili sobie z eliminowaniem problemu całkiem nieźle, przy okazji upewniając się, że decyzja o zainwestowaniu w stację meteorologiczną była słuszna i ekonomicznie uzasadniona. Stacje meteo ze „sztucznym liściem” umożliwiają bowiem ciągłe monitorowanie zagrożenia parchem, dzięki symulowaniu rozwoju grzyba Venturia inaequalis (sprawcy choroby) na podstawie bieżących warunków pogodowych. Pozwala to na bardzo dokładne (godzinowe) wyznaczenie przebiegu pierwotnych infekcji zarodnikami workowymi (askosporami), a w efekcie umożliwia precyzyjną ochronę przed parchem, zamiast często dotąd prowadzonej schematycznej (np. opryskiwanie co siedem dni, czy jak kto woli – co tydzień).

    [envira-gallery id=”42002″]

    „Możliwości” stacji

    Jedną z bardziej popularnych stacji meteorologicznych jest IMetos (fot. 1). Ma ona charakter modularny, gdyż można do niej tak domontować dodatkowy zestaw czujników, aby była maksymalnie przydatna. Czujniki te można również dokupować w zależności do potrzeb i podłączać później, nawet po kilku sezonach pracy stacji. Stację tę można doposażyć w 30 czujników, które mierzą m.in.:

    • temperaturę – powietrza, mokrego i suchego naczynka (prognozowanie przymrozków – fot. 2), liścia, gleby (również na kilku głębokościach);
    • wilgotność względną;
    • wielkość opadu atmosferycznego (deszczomierz – również z podgrzewaczem);
    • czas zwilżenia liścia („sztuczny liść” – fot. 3);
    • nasłonecznienie ogólne;
    • długość dnia;
    • promieniowanie – UV-A i UV-B oraz fotosyntetycznie czynne;
    • kierunek wiatru;
    • prędkość wiatru (fot. 4);
    • ciśnienie barometryczne;
    • stopniodni, stopniogodziny, sumę temperatur aktywnych (parametry pomocne w monitorowaniu faz rozwojowych chorób i szkodników, np. owocówki jabłkóweczki) oraz
    • wilgotność gleby (różne rodzaje czujników). Istnieje możliwość podłączenia kilku czujników wilgotności gleby (fot. 5) do jednej stacji, a umieszczenie ich na różnych głębokościach umożliwia uzyskanie informacji o wilgotności poszczególnych warstw gleby.

    Dzięki stacji można zatem sporządzić bilans wodny gleby, co pozwoli na precyzyjne zaplanowanie terminów i dawek nawadniania, a w efekcie wyeliminowanie wsiąkania składników pokarmowych w głąb gleby.

    Przy kupnie stacji meteo należy tak dobrać dodatkowe komponenty, aby komplet który kupimy był maksymalnie przydatny dla naszego sadu. Dla przykładu kupując stację iMetos do sadu jabłoniowego z myślą głównie o parchu jabłoni, należy oprócz jednostki głównej (mierzy temperaturę i wilgotność względną) z deszczomierzem dokupić „sztuczny liść” – wydatek na taki komplet to około 8500 zł brutto. Dokupienie dodatkowych czujników spowoduje, że koszt stacji może sięgnąć kilkunastu tysięcy złotych. Koszt zakupu stacji meteo może się szybko zwrócić, np. dzięki trafnemu zabiegowi przeciwko parchowi jabłoni lub zabezpieczeniu uprawy przed przewidywanym przymrozkiem.

    Oprócz tego u jednego z operatorów sieci komórkowych należy kupić specjalną kartę SIM do przesyłu danych i utrzymywać ją aktywną tak długo, jak długo planujemy korzystać ze stacji. Koszt takiej karty aktywnej na jeden sezon wegetacyjny wynosi około 150 zł brutto. Dodatkowo firma produkująca stacje wprowadziła też opłatę 70 euro/rok za każdy wykorzystywany model symulacji rozwoju choroby („model chorobowy”, np. parch jabłoni) lub szkodnika.

    „Sztuczny liść” – dodatkowy element stacji meteo

    Do infekcji jabłoni grzybem V. inaequalis dochodzi w warunkach odpowiednio długiego w danej temperaturze zwilżenia wrażliwych organów roślinnych. Najbardziej wrażliwe na porażenie są młode, zielone tkanki roślinne, czyli rozwijające się i pojawiające się liście wraz z ich ogonkami, także części kwiatu – szypułka i działki kielicha, w późniejszym okresie również zawiązki owoców.

    Liście i inne organy roślinne stają się mokre nie tylko w wyniku deszczu, ale również mgły i rosy. Dlatego sadownik chcąc stwierdzić wyłącznie na podstawie deszczomierza czy liść był, czy nie był mokry, nie jest w stanie wykryć infekcji pierwotnych, do których mogło dojść podczas rosy lub mgły. Specjalna bibułka będąca częścią „sztucznego liścia”, staje się wilgotna w wyniku zarówno deszczu, jak też rosy i mgły, co stacja meteo rejestruje automatycznie. Trzeba pamiętać również, że nie przy każdym deszczu może dojść do porażenia parchem. Do zajścia infekcji słabej potrzebna jest odpowiednia liczba godzin zwilżenia liścia, a może się też zdarzyć, że wyschnie on szybciej z powodu słońca czy wiatru. W takiej sytuacji w deszczomierzu odnotujemy opad deszczu, co wielu sadowników uznaje za sygnał do wykonania zabiegu przeciwko parchowi. Przy korzystaniu ze stacji meteo ze „sztucznym liściem” taka kosztowna pomyłka nie jest możliwa, gdyż mamy informację, że nie doszło do infekcji, ponieważ liście i inne organy były zwilżone zbyt krótko. W takiej sytuacji naliczanie infekcji słabej zostało przerwane w określonym momencie, np. przy 65%, co oznacza, że zabrakło 35% czasu potrzebnego do zajścia infekcji słabej.

    Do infekcji liści zarodnikami workowymi może dojść wtedy, gdy liść jest mokry przez odpowiednio długi czas (zależny od temperatury), a także wtedy gdy na krótko wyschnie lecz wilgotność względna (nasycenie powietrza parą wodną, wyrażone w %) nie spadnie poniżej 90%. Krótkie okresy o wilgotności względnej poniżej 90%, po których wilgotność względna ponownie wzrasta powyżej 90% lub następuje zwilżenie liścia, traktuje się jako czas gdy kiełkujące askospory nie wysychają całkowicie i mogą rozwijać się dalej.

    Sadownik, który ma do dyspozycji tylko deszczomierz, termometr i higrometr (wilgotnościomierz) oraz tabelę Millsa z jej modyfikacjami, zwykle nie jest w stanie precyzyjnie ustalić okresów krytycznych (tj. okresów zagrożenia zajścia infekcji). Dzieje się tak dlatego, że bardzo trudne jest nieprzerwane kontrolowanie zmian temperatury, wilgotności względnej oraz czasu zwilżenia liścia, aby następnie przyrównać te dane do tabeli Millsa w celu określenia (na tej podstawie) stopnia zagrożenia.

    Stacja meteo wyznacza automatycznie okresy krytyczne dla parcha jabłoni z określeniem poziomu infekcji (słaba, średnia i silna) po przeanalizowaniu wszystkich zarejestrowanych, istotnych parametrów pogodowych.

    Umiejscowienie stacji meteo w sadzie

    Jeśli sad jest „w jednym kawałku”, na terenie płaskim, bez wód powierzchniowych, a drzewa są w podobnym wieku, to warunki do infekcji parchem jabłoni wszędzie są podobne i lokalizacja stacji nie ma większego znaczenia. Często jednak planuje się, że stacja będzie „obsługiwała” sady w promieniu kilku czy kilkunastu kilometrów. Dzieje się tak, gdy sadownik ma kilka sadów lub gdy grupa sadowników chce wspólnie kupić stację. Najlepiej jest wówczas ustawić stację w najbardziej ekstremalnych warunkach. Zwykle każdy sadownik znając swój sad dobrze wie, gdzie w przeszłości najwcześniej znajdował objawy parcha. Drzewa najbardziej narażone na parcha, to te rosnące w pobliżu wód powierzchniowych (np. jeziora, stawu, rzeki), w zagłębieniach terenu (większa wilgotność powietrza). Z doświadczenia wiem, że stacja meteo umiejscowiona w pobliżu jeziora sygnalizuje podczas nocy z rosą, że warunki do infekcji parchem zaczynają się o 1-2 godzin wcześniej i trwają o 1-2 godzin dłużej niż stacja znajdująca się z dala od jeziora. Czyli w takich warunkach okres sprzyjający infekcji parchem trwa w sumie w nocy i rano o 2-4 godzin dłużej. Ten dodatkowy czas często decyduje o zajściu infekcji. W sytuacji, w której kilku sąsiadujących sadowników spiera się, gdzie ustawić stację warto pomyśleć, w którym sadzie są najbardziej ekstremalne warunki. Po wybraniu odpowiedniej kwatery należy „sztuczny liść” umieścić we wnętrzu korony jednego z największych i najgęstszych drzew – tam, gdzie liście są mokre najdłużej. Zatem chcąc w pełni kontrolować infekcje parchem przyjmujemy wariant najbardziej pesymistyczny, żeby nic nas nie zaskoczyło. Należy też pamiętać, że najbardziej zmiennym parametrem dla większego obszaru są opady deszczu. Zdarza się niekiedy, że w jednym końcu sadu pada, a w drugim nie – każda chmura gdzieś się przecież kończy. Dlatego przy dużych obszarach lub kilku lokalizacjach warto mieć więcej stacji, a jeśli nas jeszcze na to nie stać, to przynajmniej rozstawić tam zwykłe deszczomierze. Jednostkę główną stacji należy umieścić na wysokości 2 m nad podłożem, tak aby nic (np. liście) nie zasłaniało solaru (panelu słonecznego) i deszczomierza. Solar najlepiej skierować na południowy-wschód.

    Stacja musi być zlokalizowana w miejscu ciągłego zasięgu wybranej sieci komórkowej, ponieważ ze stacji, co określony czas, przesyłane są na serwer bieżące dane pogodowe. Stacje meteorologiczne współpracują z programami „modeli chorobowych” (w tym parcha jabłoni). Dzięki temu po zalogowaniu się na stronę internetową producenta stacji można niemal na bieżąco obserwować przebieg warunków pogodowych oraz rozwój niektórych agrofagów np. parcha jabłoni. Warto wiedzieć, że model stacji iMetos nie ma wyświetlacza, ani innej niż za pomocą komputera podłączonego do internetu, możliwości śledzenia interesujących nas danych. Elementami stacji są: solar oraz ładowane dzięki niemu w ciągu słonecznego dnia akumulatorki. Powoduje to, że właściwie stacja jest bezobsługowa i nie wymaga podłączenia do sieci elektrycznej.

    Pomocne prognozy pogody

    Stacja meteorologiczna służy rejestracji i archiwizacji danych dotyczących parametrów warunków atmosferycznych panujących w określonym czasie. Na podstawie odczytów z jej dodatkowych czujników możemy przewidzieć w zbliżającej się zmianie aury jedynie … przymrozki. To jednak nie pomoże nam w skutecznej ochronie jabłoni przed parchem. Najważniejszą w tym przypadku, prognozowaną informacją jest deszcz, ale istotne są także temperatura, wilgotność powietrza i siła wiatru. Dzięki trafnemu przewidzeniu opadu możliwe jest skuteczne wykonanie przed deszczem zabiegu fungicydem kontaktowym (powierzchniowym), gdyż głównie na takich środkach grzybobójczych powinna być oparta profilaktyczna (zapobiegawcza) wczesnowiosenna ochrona przed parchem.

    Oprócz korzystania ze stacji ważne jest zatem bazowanie na możliwie dokładnej prognozie pogody, najlepiej obejmującej mały obszar (np. gminę lub miejscowość). Warto zawierzyć wybranym stronom internetowym podającym aktualizowaną na bieżąco sytuację pogodową. Prognozowanie pogody ze 100% trafnością nie udaje się praktycznie nikomu, niemniej sprawdzalność na poziomie 80-90% wystarcza, aby sadownik przekonał się i korzystał z tego źródła informacji.

    Prognozy podawane w telewizji dla poszczególnych rejonów Polski są zbyt mało dokładne i tym samym mało przydatne w ochronie konkretnego sadu przed parchem.

    Sporetrap

    Bardzo pomocnym w ochronie przed parchem, niezależnym od stacji meteo, jest sporetrap – urządzenie „wyłapujące” zarodniki (spory) grzybów znajdujące się w powietrzu. Dzięki sporetrapowi możliwe jest dokładne wyznaczenie okresów obecności w powietrzu np. askospor parcha jabłoni wysianych z porażonych zeszłorocznych liści. Możliwa jest również ocena intensywności wysiewów zarodników workowych w każdym z okresów. Pierwsze wysiewy zarodników workowych występujące najczęściej na przełomie marca i kwietnia nie muszą jeszcze oznaczać infekcji pierwotnej liści. Często na początku kwietnia pąki jabłoni jeszcze nie zdążą rozwinąć (rozluźnić) się na tyle, żeby ukazały się nowe liście, które mogłyby zostać zainfekowane parchem. Jednakże należy wziąć pod uwagę to, że zarodniki mogą dostawać się do wnętrza rozchylających się pąków, a tam woda utrzymuje się dłużej. Ponadto zwykle na początku kwietnia jest jeszcze na tyle zimno, że parch jabłoni rozwija się zbyt wolno, aby mogło dojść do infekcji, do której patogen wymaga ponad 48 godzin w temperaturze 0,5-5ºC.

    Późną wiosną (zwykle przełom maja/czerwca) brak zarodników workowych grzyba V. inaequalis na taśmie sporetrapu w warunkach pogodowych, w których wcześniej się pojawiały, jest bardzo ważną informacją dla wielu sadowników. Oznaczać może radosną nowinę o zakończeniu intensywnej ochrony przed parchem (w sadach, do których „nie wpuszczono parcha”!).

    Nawet bardzo trafiona lokalizacja stacji meteo i sporetrapu w sadzie lub jego pobliżu nie wystarcza do tego, aby spać spokojnie. Śledzenie poprzez stację zagrożenia parchem nie jest skomplikowane. Wystarczy bowiem podstawowa znajomość obsługi komputera, aby móc korzystać ze stacji. Po zapoznaniu się z obsługą programu, z czasem wszystkie czynności wykonuje się schematycznie, gdyż zestawienie parametrów w formie tabel lub wykresów pozwala łatwo je zinterpretować i porównywać. Radzę jednak na początku pracy ze stacją wysłuchać rad, szczególnie przy interpretacji danych, doświadczonej w tej kwestii osoby.

    Często jednak sadownik nie ma czasu, aby samodzielnie, na bieżąco śledzić informacje ze stacji meteo, prognozy pogody, sporetrapu czy w końcu –prowadzić obserwacje mikroskopowe zeszłorocznych liści. Niektórzy na zakup stacji po prostu nie mają pieniędzy. Dlatego warto wiedzieć, że coraz powszechniej w rejonach sadowniczych tymi sprawami zajmują się doradcy lub grupy doradców z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem, którzy na bieżąco monitorują zagrożenie ze strony parcha (a także innych chorób oraz szkodników). Doradcy ci szybko przekazują (za pomocą np. smsów, e-maili, faksu lub telefonu) sadownikom informacje o zagrożeniach oraz zalecenia o konieczności wykonania zabiegu ochrony.

    Należy pamiętać, że stacja meteo to bardzo przydatne narzędzie wspomagające podejmowanie trafnych decyzji w sadzie, jednak ostateczną decyzję zawsze podejmuje sadownik. Zatem mając dostęp do internetu, niezależnie od miejsca, w którym się znajdujemy (np. Karaiby), dzięki stacji meteo możemy wiedzieć co dzieje się u nas w sadzie.

    fot. 1-5 M. Szklarz