Parch jabłoni wymaga czujności

    Biologia sprawcy parcha jabłoni (Venturia inaequalis) jest dobrze poznana. Patogen ten nadal jednak potrafi zaskoczyć sadowników. Szeroka diagnostyka, specjalistyczne preparaty przeznaczone do ochrony jabłoni przed tą chorobą wciąż nie gwarantują całkowitej ochrony i co roku parchowi jabłoni udaje się, w mniejszym lub większym stopniu, rozwinąć na liściach oraz zawiązkach owoców (fot. 1).

    Warunki atmosferyczne

    Rozwój grzyba V. inaequalis jest ściś­le skorelowany z przebiegiem warunków pogodowych zimą i wiosną. Sprzyjają mu łagodne zimy oraz ciepła i deszczowa wiosna. Opad deszczu na poziomie 0,2 mm jest wystarczający do pęcznienia worków z dojrzałymi zarodnikami, ich pękania oraz wysiewu, co następuje po upływie około 1–1,5 godziny po deszczu („Parch jabłoni” – W. Goszczyński, 1998). W takich warunkach nie tylko następują wysiewy zarodników workowych, które dokonują infekcji pierwotnych, ale także wzrasta strzępka, gdy zarodniki znajdą się na powierzchni tkanki roślinnej. Powszechnie wiadomo, że do tego, aby nastąpiła infekcja parchem jabłoni konieczna jest obecność: zarodników grzyba zdolnych do infekcji, podatnej tkanki oraz sprzyjających warunków pogodowych, obejmujących odpowiednią temperaturę i wilgotność. Wielkość źródła infekcji zależy od stopnia porażenia jabłoni, głównie liści, w poprzednim sezonie wegetacyjnym oraz od układu warunków pogodowych zimą i wiosną.

    [envira-gallery id=”39395″]
    Prognozy i obserwacje

    Można uznać, że w bieżącym sezonie źródło infekcyjne parcha jabłoni nie jest duże, ponieważ w ubiegłym roku porażenie chorobą było niewielkie. Jednak warunki pogodowe zimą na pewno sprzyjały rozwojowi owocników w opadłych pod drzewami liściach, co może sugerować wczesne ich wysiewy, jeżeli pogoda będzie optymalna. Warto zatem śledzić prognozy pogody, zarówno te krótko-, jak i długoterminowe, oraz na tyle wcześnie rozpocząć ochronę chemiczną jabłoni, aby zabezpieczyć tkanki ukryte jeszcze w pąkach. Pamiętać należy, że nawet niewielkie źródło infekcji przy sprzyjających jej warunkach pogodowych może doprowadzić do epidemicznego porażenia drzew, co będzie skutkowało koniecznością ich ochrony aż do zbioru owoców. Jeżeli uda się ochronić jabłonie przed infekcjami pierwotnymi, wówczas ochrona do końca sezonu wegetacyjnego będzie łatwiejsza i wymagająca jedynie kilku zabiegów zapobiegawczych przed zapowiadanymi opadami deszczu, co będzie generowało mniej pozostałości w owocach.

    Aby uchronić jabłonie przed infekcjami i rozwojem parcha jabłoni należy utrzymywać je w dobrej kondycji poprzez prawidłową agrotechnikę, cięcie i prześwietlanie koron oraz racjonalne nawożenie i dokarmianie. Ma to służyć dobremu przewietrzaniu koron, co przyczyni się do zmniejszenia ryzyka utrzymywania się wysokiej wilgotności w ich wnętrzu.

    Firmy zajmujące się doradztwem technologicznym dysponują stacjami meteorologicznymi sprzężonymi z modelami symulacyjnymi m.in. parcha jabłoni. Mogą one z dużą dokładnością przewidzieć zagrożenie infekcyjne w oparciu o prognozowane opady deszczu, ich długość oraz temperaturę powietrza. Mogą też zalecić wykonanie odpowiednio wcześnie zabiegu zapobiegawczego przed zapowiadanymi opadami deszczu celem zabezpieczenia tkanek przed potencjalną infekcją. Powiedzenie,że „łatwiej jest zapobiegać niż leczyć” w przypadku parcha jabłoni jest już sprawdzone. Opisywane firmy często wspomagają się także danymi ze spore trapów (fot. 3), które umożliwiają obserwację wielkości wysiewów zarodników oraz ich liczby w powietrzu, co może być pomocne w opracowywaniu strategii ochrony.

    Obecnie modele symulacyjne są coraz bardziej dopracowane, przez co są dokładniejsze oraz wiarygodniejsze. Najbardziej popularnym w Polsce jest RIMpro. Jest także dostępny polski model (prognoScab), który wydaje się być bardzo prosty i czytelny, ponieważ w jego powstanie zaangażowani byli sadownicy, którzy wiedzieli, co jest im potrzebne do prowadzenia właściwej ochrony przed parchem jabłoni. Pamiętać należy, że programy symulacyjne mają wspomagać ochronę przed tą chorobą, gdyż pomiędzy ich odczytami mogą pojawiać się rozbieżności. Dlatego zalecane jest samodzielne obserwowanie prognoz pogody i jej przebiegu, notowanie wielkości opadów deszczu za pomocą deszczomierzy i prowadzenie własnych lustracji oraz obserwacji skuteczności wykonywanych zabiegów, aby nie zdać się bez reszty na gotowe rozwiązania. Nie można zaprzestać śledzenia zmian w obrębie rejestracji preparatów i myślenia o tym, jak je najlepiej wykorzystać, ponieważ trzeba pamiętać, że zalecanie ogólne mogą nie być adekwatne do danej lokalizacji.
    Trzeba mieć świadomość, że prognozowanie wystąpienia chorób w sezonie wegetacyjnym zawsze obarczone jest pewnym błędem, dlatego musi być na bieżąco uaktualnianie, tym bardziej jeżeli ochrona ma być racjonalna i wspierana metodami niechemicznymi.

    Zgubna rutyna

    Wielokrotnie spotkałam się z twierdzeniami sadowników, że kiedyś ochrona, nie tylko przed parchem jabłoni, była łatwiejsza, a nawet, że preparaty były skuteczniejsze. Być może i tak było, ponieważ jeszcze w latach 90 ub.w. nie było tylu nasadzeń jabłoni co obecnie, uprawa tego gatunku była skupiona w kilku rejonach w Polsce, pojawiały się nowe fungicydy z kolejnymi substancjami aktywnymi, co rzeczywiście dawało wysoką skuteczność ochrony przed parchem, pod warunkiem właściwego ich użycia. Wtedy nie przykładano jednak tyle co dzisiaj uwagi do ochrony środowiska naturalnego oraz bezpieczeństwa i zdrowia konsumentów. Wiele z preparatów, które wówczas były popularne nie jest już dziś, z różnych powodów, zarejestrowane. Te dostępne obecnie wymagają od sadowników wiedzy o tym, kiedy i jak ich użyć, aby wykorzystać ich wszystkie walory.

    Sadownictwo jest dziedziną, która wymaga ciągłej nauki. Można porównać je do medycyny. Lekarz całe życie musi się uczyć, jak skutecznie leczyć pacjentów używając nowoczesnych rozwiązań. Tak samo jest z ochroną jabłoni przed parchem. Nowoczesne preparaty mają mniej szkodzić środowisku naturalnemu i generować mniej pozostałości w owocach, niż używane kilkadziesiąt lat temu. Najważniejsze jest zdrowie konsumentów. Sadownicy nie mogą zatem w ochronie przed parchem jabłoni postępować rutynowo, ale zgodnie z obowiązującymi w danym momencie przepisami, co wymaga wysiłku, celem zdobycia tej wiedzy.

    Marzeniem każdego sadownika jest tanio wyprodukować owoce i drogo je sprzedać. To proste rozwiązanie, ale jakże trudne do wykonania w obecnych realiach. Jabłka w ogóle trudno jest sprzedać z uwagi na rosyjskie embargo, wymagania dalekich rynków (wygórowane w naszym odczuciu) oraz zmniejszające się spożycie w kraju. Tanio wyprodukować też jest trudno, ponieważ zazwyczaj nie uda się oszukać parcha czy mączniaka jabłoni. Niedozwolone jest używanie preparatów zarejestrowanych do innych upraw, ponieważ nie tylko mogą one okazać się fitotoksyczne, ale z uwagi na odmienny od sadowniczych skład mogą generować pozostałości w owocach, które podczas obowiązkowych badań zostaną wykryte. W przypadku jabłek kierowanych na eksport badania na pozostałości wykonywane są obowiązkowo. Bywa, że jabłka badane są także przez odbiorców celem skonfrontowania wyników z polskimi. Stwierdzenie substancji niezarejestrowanej do ochrony danego gatunku lub niedozwolonej na rynku docelowym oznacza, że jabłka będą musiały być poddane utylizacji na koszty dostawcy. Ale to nie eksporter je poniesie, lecz sadownicy. Dodatkowo „niesława” spowoduje, że polskie jabłka nie będą cieszyły się zainteresowaniem.

    Strategia ochrony

    W ochronie przed parchem jabłoni preparaty o działaniu kontaktowym wykazują na roślinie działanie zapobiegawcze. Są bezpieczniejsze z punktu widzenia odporności patogenu, od środków o działaniu interwencyjnym. Po te ostatnie warto jest sięgać, gdy z uwagi na warunki pogodowe (ciągłe opady deszczu), nie można właściwie prowadzić ochrony zapobiegawczej. Jak zalecają naukowcy i doradcy sadowniczy, zajmujący się śledzeniem rozwoju i zagrożenia ze strony V. inaequalis, korzystniej jest wykonać nawet jeden zabieg zapobiegawczy więcej, niż liczyć na zadziałanie preparatu poinfekcyjnego o charakterze interwencyjnym, z uwagi na stwierdzoną odporność grzyba na kilka grup chemicznych (dodyna, anlinopirymidyny, strobiluryny). Aby zapobiec selekcji ras odpornych sprawcy parcha jabłoni zalecana jest rotacja, czyli używanie po sobie preparatów o różnym mechanizmie działania. Aby właściwie ją prowadzić nie wystarczy naprzemiennie stosować preparaty o różnych nazwach, ponieważ mogą one należeć do tej samej grupy chemicznej. Zapobieganiu selekcji ras odpornych grzyba V. inaequalis służą też mieszaniny fungicydów (zbiornikowe lub gotowe) oraz niezaniżanie i niezawyżanie dawek. Z uwagi na coroczne modyfikacje w obrębie przepisów prawnych dotyczących ochrony roślin, aktualizacje w obrębie rejestracji poszczególnych preparatów oraz zakresów ich stosowania, przed użyciem każdego z nich należy zapoznać się z jego etykietą rejestracyjną i zapisami w aktualnym Programie Ochrony Roślin Sadowniczych.

    Dobór preparatu

    Skuteczność zabiegu chemicznego zapewnia odpowiedni dobór preparatu do terminu i temperatury powietrza. Do warunków pogodowych oraz do dynamiki rozwoju roślin należy dostosować także odstępy między zabiegami ochrony. Pamiętać należy, że liście na jabłoniach mogą bardzo szybko przyrastać. Po kilku dniach młoda, niepokryta preparatem tkanka liścia jest narażona na infekcję. Jeżeli jest ciepło i tkanka liścia może szybko przyrastać, zalecane jest skracanie odstępów między kolejnymi zabiegami. Dodatkowo dawka cieczy roboczej musi być odpowiednio dobrana do wielkości koron drzew, aby wszystkie liście były nią dokładnie pokryte oraz aby nie skapywała ona z liści. Także opryskiwacz musi być sprawny technicznie i wykalibrowany. Jego parametry również są istotne z punktu widzenia skuteczności ochrony. Jeżeli atestacja opryskiwacza jest nieaktualna, warto przed rozpoczęciem sezonu odnowić ją, sprawdzić i wyregulować sprzęt.

    Jakość

    Znowu powołam się na słowa sadowników słyszane wielokrotnie: „polskie jabłka mają wysoką jakość”. Nikt tego nie kwestionuje, jednak w celu potwierdzenia należałoby zbadać je pod kątem pozostałości pestycydów. I tu trzeba zacząć od wiosennej ochrony, nie tylko przed parchem. Trzeba ją prowadzić tak, aby użyć jak najmniej preparatów i osiągnąć dobre efekty ochrony. Nie jest to łatwe, tym bardziej, że fungicydy są coraz droższe, zalecane są mieszaniny, których użycie podnosi koszty ochrony. Być może tak, jednak myślę, że warto spojrzeć na ten aspekt z innej strony. Nowe fungicydy, które niedawno pojawiły się na polskim rynku często są zarejestrowane do ochrony nie tylko przed parchem jabłoni, ale także przed mączniakiem i szarą pleśnią (np. Luna Experience 400 SC, Fontelis 200 SC). Zastosowanie ich w odpowiednim terminie może wyeliminować użycie innych dedykowanych ochronie przed określonymi chorobami.

    Zgodnie z zaleceniami Integrowanej Ochrony Roślin ochronę chemiczną warto jest wspomagać preparatami niechemicznymi, nawozami dolistnymi lub preparatami biologicznymi oraz poprawiającymi efektywność zabiegów chemicznych (adiuwanty lub związki stymulujące naturalną odporność roślin, np. zawierające krzem).

    • fot. 1–3 A. Łukawska