Na Konferencji Odmianowej

    Siódma edycja konferencji dotyczącej odmian odbyła się 6 grudnia ub.r. w Nowej Wsi k. Warki. Była ona poświęcona nie tylko omówieniu odmian jabłoni, które powinny znaleźć się w uprawie (zapewniają pewny i opłacalny zbyt owoców), ale także sytuacji na rynku jabłek. Zaprezentowano także możliwości eksportu owoców na odległe rynki. Tematyka konferencji, trudności w zbycie jabłek i niepokój związany z dalszymi możliwościami handlu tymi owocami sprawiły, że sadownicy licznie przybyli na spotkanie (fot. 1).

    [envira-gallery id=”39641″]

    W 2014 r. w polskich sadach wyprodukowano 3,7 mln ton jabłek. Były to zbiory rekordowe, do czego przyczyniły się sprzyjające warunki w sezonie wegetacyjnym. W Unii Europejskiej zbiory były także wysokie i wyniosły 12,5 mln ton. Jest to o około 2 mln ton za dużo rozpatrując możliwości ich sprzedaży, co wpływa na poziom cen. Trudności ze zbytem jabłek są obecnie znaczne, a pogłębiło je rosyjskie embargo. Jego skutki będą odczuwalne nie tylko przez indywidualnych producentów, ale także przez grupy producentów, firmy transportowe i wiele innych powiązanych z branżą sadowniczą – informował prof. dr hab. Eberhard Makosz (fot. 2) z Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych. Według prelegenta, nie należy obecnie zwiększać produkcji jabłek w Polsce (powinna ona wynosić nie więcej niż 3,2–3,5 mln ton), ale należy dążyć do podniesienia ich jakości. Profesor Makosz radził, aby nowe sady zakładać tylko w miejscu wykarczowanych drzew odmian mało atrakcyjnych na rynku i nieproduktywnych. Ponadto nie powinno się zwiększać powierzchni uprawy jabłoni ‘Idared’, choć całkowicie nie można z niej zrezygnować, ponieważ jej owoce można transportować na odległe rynki. Zdaniem prelegenta, korzystną zmianą byłoby zwiększenie udziału odmian jabłoni o owocach jednokolorowych w nasadzeniach do 50%, zwłaszcza tych o czerwonej skórce, gdyż tylko takie cieszą się zainteresowaniem na rynkach pozaeuropejskich.

    Jak poinformował profesor, eksport jabłek do Federacji Rosyjskiej w ostatnich latach wynosił 600–650 tys. ton. i stanowił 55% całego eksportu jabłek z Polski. Był to rynek atrakcyjny z uwagi na niższe wymagania odnośnie do jakości i doboru odmian oraz konkurencyjne ceny. W obecnym sezonie przemysł przetwórczy zagospodaruje około 2 mln ton jabłek, na soki tłoczone i cydr zostanie przeznaczone około 100 tys. ton tych owoców. Z pozostałych 1,6 mln ton na spożycie w kraju przeznaczone będzie około 700 tys. ton, a 900 tys. ton należy przeznaczyć na eksport. Zdaniem profesora, aby tego dokonać trzeba aktywnie poszukiwać innych niż rosyjski rynków zbytu i nie czekać na zniesienie embarga nałożonego przez FR.

    Konieczna jest także koncentracja podaży jabłek, co wymusza dalsze organizowanie się producentów profesjonalnie zajmujących się produkcją tych owoców. Obecnie w organizacjach producentów zrzeszonych jest około 15% sadowników, a na zachodzie Europy – 80–90%. Zdaniem prof. E. Makosza, to jeden z czynników sprawiających, że jabłka tam są droższe niż w Polsce.

    Jakie odmiany warto sadzić podpowiadał Maciej Lipecki (fot. 3) ze Stowarzyszenia Polskich Szkółkarzy. Rynek jest najważniejszym punktem odniesienia, jeżeli chodzi o wymagania dotyczące doboru odmian i jakości jabłek. Zadaniem szkółkarzy jest obserwowanie tych potrzeb i odpowiednio wczesne reagowanie na nie, aby sadownicy mogli także się do nich dostosować. Prelegent nie udzielił odpowiedzi na pytanie „co sadzić?”, bo prostej i jednoznacznej rady nie ma. Jest to bowiem uzależnione od rynku zbytu oraz tego, czy producent należy do organizacji producentów czy handlem zajmuje się samodzielnie. Sadownicy produkujący jabłka na rynek lokalny powinni mieć w ofercie kilka popularnych odmian deserowych. Ci zrzeszeni w grupach producentów muszą dostosować się do planów handlowych organizacji. Idealnie byłoby, gdyby grupa mogła swoim członkom wskazać co mają uprawiać, aby spełnić zobowiązania w stosunku do odbiorców. Planując nasadzenia należy uwzględnić ponadto warunki klimatyczne i środowiskowe panujące w danym regionie i nie zakładać sadów tam, gdzie ich uprawa skazana jest na niepowodzenie np. po łąkach. Nowe kierunki eksportowe to – jak stwierdził M. Lipecki – nowe wyzwania. Mimo, że dzięki rosyjskiemu embargu cały świat dowiedział się o polskich jabłkach, to okazało się, że tak naprawdę nie spełniają one oczekiwań potencjalnych odbiorców, gdyż w produkcji światowej i w obrocie największy udział mają ‘Red Delicious’ i jego sporty, ‘Golden Delicious’, ‘Gala’, ‘Granny Smith’, ‘Fuji’ i ‘Jonagold’, ale czerwone sporty (np. ‘Red Jonaprince’ i ‘Rubinstar’). ‘Idared’ w tym zastawieniu znajduje się na odległej pozycji z ‘McIntoshem’, ‘Braburnem’ i ‘Elstarem’, a ich udział w produkcji wynosi 2,5–4,5%. Dwie pierwsze z wymienionych odmian (‘Red Delicious’ i ‘Golden Delicious’) w produkcji światowej stanowią 1/3. W wypadku ‘Gali’ na świecie znane są jej mutacje o paskowanym rumieńcu (w typie Gala Royal®), a w Polsce dominuje w uprawie ‘Gala Must’, która dla odbiorców poza Europą jest odmianą nieznaną. Gala Schniga®, ostatnio dość popularna wśród sadowników, ma jednak tendencję do regresji, czyli powrotu do cech odmiany podstawowej. Aby dopasować produkcję w Polsce do światowych trendów należy zatem zwiększyć w produkcji udział odmian o jabłkach jednokolorowych z grupy odmian najbardziej popularnych. W wypadku sportów odmiany ‘Red Delicious’ nie wszystkie można uprawiać w Polsce. Z jednej strony wpływ na to ma brak oceny tych odmian w naszych warunkach klimatycznych, a z drugiej – brak możliwości ich zakupu. Na rynku dostępne są popularne odmiany krótkopędowe: ‘Camspur’, Scarlet Spur®, Adams Apple®, Red Cap®, Super Chief® i silniej rosnące Early Red One®, Erovan®, Jaromine® i Red Velox®. Są to odmiany o niewystarczającej mrozoodporności, znacznej podatności na przymrozki wiosenne i choroby, o wysokich wymaganiach cieplnych i z tendencją do drobnienia owoców. Ponadto odmiany te wymagają odpowiedniego prowadzenia i uszlachetnienia na podkładkach silniej rosnących (przynajmniej sporty krótkopędowe). Odmiany o owocach dwukolorowych nie powinny być całkowicie przekreślane z uwagi na to, że jest na nie zapotrzebowanie na rodzimym rynku i są znane na rynku rosyjskim, który przecież kiedyś ponownie będzie dla polskich jabłek otwarty. Dla zapewnienia corocznej podaży jabłek w gospodarstwach oraz w celu uatrakcyjnienia oferty, w sadach powinny znajdować się odmiany wytrzymałe na mróz, jak ‘Gloster’, ‘Lobo’, ‘Alwa’ i ‘Ligol’ oraz odmiany wczesne (np. ‘Piros’, Sander®). Uprawa tych ostatnich pozwala także na wydłużenie okresu zbioru.

    Hodowla nowych odmian trwa, co roku pojawiają się nowe. Jednak ich dostępność jest i będzie ograniczana, gdyż będą wchodziły do uprawy, jak to już jest praktykowane, jako klubowe, co sprawia, że nie będą one dostępne dla polskich sadowników. W Polsce atrakcyjną odmianą może okazać się odmiana ‘Muna’ powstała ze skrzyżowania ‘Mutsu’ i ‘Najdared’ – mówił M. Lipecki.

    Ocenę odmian z grupy ‘Red Delicious’ po dwóch latach obserwacji przeprowadził Jarosław Kuklewski (fot. 4) z FruitAkademii. ‘Red Delicious’ to, jak stwierdził, nie tylko odmiana, ale marka znana na światowych rynkach i budząca coraz większe zainteresowanie także u polskich sadowników z uwagi na możliwość zbytu jej jabłek.

    Całą grupę odmian łączą pewne cechy. Są nimi: mała podatność na mączniaka jabłoni i zarazę ogniową, średniej wielkości owoce o stożkowatym kształcie z wyraźnym żebrowaniem przy kielichu, intensywnie purpurowa, odporna na uszkodzenia skórka oraz wysoka zdolność przechowalnicza jabłek, niestety są i cechy niepożądane, jak podatność na choroby kory i drewna oraz na parcha jabłoni, szarą pleśń, gnicie gniazda nasiennego i szklistość miąższu. Wadą jest także zawiązywanie zbyt dużej liczby pąków kwiatowych, co może być przyczyną drobnienia owoców, dlatego drzewa wymagają wczesnego przerzedzania związków. Każdy ze sportów ma jednak pewne cechy, które mogą odróżniać go od innych. Są nimi siła wzrostu drzew, intensywność rumieńca, termin dojrzewania jabłek czy smak.

    Dla sadownika może to mieć znacznie, ale dla konsumenta nie ma żadnego, gdyż często nie zauważy on nawet różnicy w wybarwieniu, wielkości czy smaku owoców. W polskich sadach w uprawie sportów ‘Red Deliciousa’ dominują ‘Camspur’, Red Cap®, Erovan® i Jaromine®. W latach 80. ub.w. w uprawie znajdował się ‘Starkrimson’. Niestety uprawa tej odmiany została zaniechana z uwagi na podatność drzew na uszkodzenia mrozowe. Ostatnie zimy są dość łagodne i skłania to do zakładania kwater z odmianami, których uprawa uznawana była w Polsce za ryzykowną. Najdłużej rosnącą odmianą w sadach z nowych sportów ‘Red Deliciousa’ jest ‘Camspur’, który uważany jest za odmianę o wyższej od innych sportów wytrzymałości na mróz, ale ta opinia nie jest zweryfikowana, gdyż nie było ostatnio mroźnych zim. Odmiana ta charakteryzuje się niestety tendencją do drobnienia owoców, a w części zacienionej owoce nie wybarwiają się całkowicie.

    Sadowników decydujących się na założenie sadu z odmian z grupy ‘Red Delicious’ kuszą atrakcyjne ceny uzyskiwane za owoce. Do ich osiągnięcia droga jest jednak długa i – jak powiedział J. Kuklewski – kosztowna. Koszt założenia sadu z jednej z nich jest znacznie wyższy niż z innych popularnych na rynku odmian, gdyż na 1 ha powinno się posadzić około 4 tys. drzewek. Aby rozbudowały korony, przynajmniej w pierwszym roku uprawy nie wolno dopuścić do owocowania, ponadto, aby zmusić drzewka do wzrostu, należy wykonać wiele zabiegów. Dla uzyskania plonu na poziomie 40 t/ha konieczne stają się zabiegi z użyciem giberelin. Ponadto, konieczna jest odpowiednia wielkość koron. Zatem, aby drzewa rosły dobrze, muszą być posadzone na bardzo dobrych, ciepłych stanowiskach, w żyznej glebie, w miejscach, w których nie będą narażone na uszkodzenia mrozowe zimą i przymrozki wiosenne, gdyż kwitną dość wcześnie. Przymrozki wiosenne mogą także powodować ordzawienie owoców. Sporty o słabej sile wzrostu powinny być sadzone na podkładkach ‘M.26’ i ‘M.7’, zwłaszcza na słabszych stanowiskach. Dla tych o średniej sile wzrostu, gdy mają być posadzone na dobrym stanowisku, można wykorzystać podkładkę ‘M.9’. Pod sieciami przeciwgradowymi drzewa rosną lepiej niż te nie przykryte. Widocznie panująca tam wyższa temperatura niż poza sieciami odpowiada drzewom. Do zakładania sadów należy wykorzystywać tylko drzewka wysokiej jakości.

    Kess Pauwer (fot. 5) z Fruit Consult z Holandii mówił o eksporcie owoców do Chin. Ciągły wzrost produkcji gruszek odmiany ‘Konferencja’ w Holandii zmotywował producentów do poszukiwania nowych rynków zbytu. Według K. Pauwera podobna sytuacja jest obecnie w Polsce z jabłkami – jest ich produkowanych dużo, rynek rosyjski jest niedostępny, a spożycie niewielkie. Sprzedaż owoców w Holandii, tak jak w Polsce, zależy także od wielkości ich zbytu na rynku rosyjskim. W 2005 r. eksporterzy holenderscy nawiązali podczas targów Fruit Logistica w Berlinie współpracę z handlowcami z Chin. Do 2014 r. trwały przygotowania do wysyłania owoców na ten rynek. Pierwsze partie gruszek zostały wysłane jesienią tego roku. Proces przygotowania trwał tak długo, ponieważ najpierw należało zbadać ten rynek, aby wiedzieć jakie są oczekiwania konsumentów. Postanowiono, że gruszka ‘Konferencja’ będzie owocem pilotażowym, zwłaszcza, że produkuje się jej w Holandii dużo. Aby uzyskać zgodę Chin na eksport owoców na tamtejszy rynek, należało spełnić wiele wymogów potwierdzonych dokładną dokumentacją. Uzgodnienia wymagały wielu spotkań i negocjacji. Ich efektem było ustalenie wytycznych, według których owoce mają być produkowane, chronione oraz pakowane.

    W 2013 r. delegacja z Chin poznała proces produkcji gruszek w Holandii i zatwierdziła go. Zaskoczeniem dla członków delegacji chińskiej było to, że sadownicy w Holandii mają własne gospodarstwa i pełną swobodę działania w obrębie ochrony, nawożenia i agrotechniki. W Chinach nie ma własności, a wszelkie zabiegi są wykonywane na zlecenie państwowych służb doradczych. Produkcja gruszek na rynek chiński jest oparta zatem na protokole zawierającym szczegółowe zalecenia. Musieli je poznać, oprócz sadowników, także doradcy sadowniczy i odbyć odpowiednie szkolenia. Sadownicy i eksporterzy przygotowujący gruszki na rynek chiński muszą być wpisani na specjalną listę przed rozpoczęciem sezonu, aby mogli spełnić wszystkie wymogi. Proces przygotowania owoców jest odpowiednio opisany. Obiekty chłodnicze oraz miejsce ich pakowania muszą mieć certyfikat BRC. Minimalna jędrność owoców ma wynosić 5 kN. Gruszki muszą być zapakowane w odkryte kartony z wkładką chroniącą przed uszkodzeniem na skutek wilgoci.

    Każdy karton musi być oznakowany według wytycznych zawartych w protokole. Sadownik przed rozpoczęciem produkcji gruszek na rynek chiński musi zarejestrować uprawę w międzynarodowym rejestrze i uzyskać indywidualny numer GLN. W sezonie wegetacyjnym musi opisywać na bieżąco wszelkie zabiegi agrotechniczne, nawożenia i ochrony, aby cały proces produkcji był udokumentowany.

    Co dwa tygodnie musi być przeprowadzony monitoring w sadach, najlepiej przez niezależne instytucje lub służby państwowe. Raporty po kontroli muszą być przesłane do odpowiedniej jednostki w Chinach. Jeżeli sadownik tego nie wykona lub raport nie spełni wymogów, na gospodarstwo nakładane są sankcje, np. w formie skreślenia sadownika z listy eksporterów lub niemożliwości wysłania gruszek do Chin.

    W protokole zawierającym warunki uprawy gruszek przeznaczonych na rynek chiński, zatwierdzonych jest 19 punktów dotyczących patogenów i agrofagów, od których owoce muszą być wolne. Jednym z nich jest zaraza ogniowa, która jest powszechną chorobą w Holandii. Kolejnym problemem jest owocówka jabłkóweczka (w każdym sadzie muszą być zawieszone 3 pułapki feromonowe oraz stosowany system dezorientacji samców). Jeżeli choć jeden samiec zostanie odłowiony w pułapce feromowej – konieczny jest zabieg chemiczny. Phytophthora syringae, jest kolejnym patogenem dyskwalifikującym gruszki do eksportu. Proces akceptacji owoców do eksportu może nastąpić ze strony chińskiej w każdym momencie, gdy ta choroba zostanie stwierdzona. Aby tego uniknąć, owoce muszą być zbierane z gałęzi znajdujących się 50 cm ponad powierzchnią gleby. Początkowo te znajdujące się poniżej musiały być niszczone. Obecnie mogą być zebrane, ale można je sprzedać tylko na rodzimym rynku. Muszą być one zebrane wcześniej niż te przeznaczone na eksport. Gruszki kierowane do Chin muszą być także wolne od patogenów wywołujących choroby przechowalnicze. Nie mogą być też porażone przez parcha gruszy (Venturia pirima). Jeżeli owoce wysłane do Chin okażą się porażone przez jedną z chorób lub stwierdzony będzie patogen z listy, import gruszek będzie wstrzymany. Jednak powodzenie tej wymiany handlowej w dużej mierze warunkują układy polityczne.

    Delegacji chińskiej odwiedzającej sady gruszowe w 2013 r. przeszkadzało zachwaszczenie i leżące pod drzewami gnijące owoce. Wpłynęło to na modyfikację protokołu wytyczającego zasady produkcji gruszek na rynek chiński. Jesienią 2014 r. w ciągu trzech tygodni wysłane zostało około 40 kontenerów z gruszkami do Chin, w których panowała temperatura około 0°C. Niektórzy sadownicy stosowali dodatkowo SmartFresh 03 VP. Transport drogą morską z Holandii do Chin zajmuje około jednego miesiąca. Tyle samo wynosi okres oczekiwania na płatność. Holendrzy, zachęceni pomyślnym przejściem długotrwałych ustaleń z Chinami, podjęli próby wysłania jabłek do Brazylii. Obecnie są już po wstępnych ustaleniach i w 2015 r. będą eksportować tam jabłka. Również z Indiami podpisano pewne porozumienia i w tym roku mają być tam dostarczone pierwsze holenderskie jabłka. Podjęto także rozmowy z Meksykiem i krajami południowej Afryki, Kolumbią i Wietnamem. W ostatnim z wymienionych krajów problem stanowi powszechnie wykorzystywany w ochronie drzew przed chorobami kaptan. Rynek USA, mimo wieloletnich negocjacji, nadal jest dla jabłek holenderskich niedostępny.

    Jak informował K. Pauwer, konieczna jest dbałość o jakość owoców kierowanych nie tylko na eksport, ale i na rynek krajowy, gdyż gwarantuje to utrzymanie się konsumpcji krajowej na zadowalającym poziomie. Należy także wspierać promocję owoców oraz współpracować z państwowymi jednostkami naukowymi i certyfikującymi. Obecnie niezbędne jest prowadzenie dokładnej dokumentacji procesu produkcji i poddawanie się kontrolom, aby móc spełnić wymogi najbardziej wymagających rynków, które należy zdobywać.

    fot. 1–5 A. Łukawska